Policja i wiejska mafia

0
671

policja i mafia

Spalona stodoła, a w niej zniszczony samochód. A to wszystko po akcji antyterrorystów. Tak wygląda krajobraz po wydarzeniach, jakie ostatniej soboty rozegrały się w Wichowie.

We wsi działy się rzeczy, które na co dzień możemy oglądać w amerykańskich filmach. – Policjanci z rąk porywaczy uwolnili 38-letniego mężczyznę – informuje Artur Chorąży, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej w Gorzowie Wielkopolskim. – Więziony przez kilka godzin w zabudowaniach gospodarczych jest cały i zdrowy. Dwaj mężczyźni, którzy są odpowiedzialni za przestępstwo, zatrzymała już policja. Przetrzymywali oni porwanego 38-latka, którego wcześniej przywiązali do krzesła i bili. – W sobotę rano oficer dyżurny policji w Nowej Soli otrzymał zgłoszenie o porwaniu – kontynuuje A. Chorąży – Wówczas rozpoczęliśmy działania ratunkowe.

W operacji udział wzięli policjanci z Wydziału Kryminalnego w Gorzowie Wielkopolskim, a także funkcjonariusze z Nowej Soli i Żagania. Po kilku godzinach intensywnych działań udało się ustalić miejsce, w którym więziono porwanego. Około godziny 13 policjanci wraz z brygadą antyterrorystyczną weszli na posesję w Wichowie. Tam w czasie kilku minut obezwładnili sprawców i uwolnili ofiarę. Podczas akcji nikt nie został ranny.

Kto winny za pożar?

Doszczętnie spłonęła szopa, w której rozegrała się cała sytuacja. – Otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze w Wichowie, do którego wysłaliśmy jeden zastęp Ochotniczej Straży Pożarnej z Brzeźnicy – powiedział Waldemar Kasperowicz, rzecznik prasowy żagańskich strażaków. Oprócz stodoły w pożarze zniszczony został również samochód, który się w niej znajdował. Teraz konstrukcja to ruina, grożąca zawaleniem. O dziwo nie jest ona w żaden sposób zabezpieczona i w każdej chwili może dojść do tragedii.

Mieszkańcy Wichowa niechętnie wypowiadają się na temat zaistniałej sytuacji. Opowiadają tylko o kłębach dymu unoszącego się z palącej się szopy. Nikt nie zna jednak powodów pożaru. Zarówno Policja, jak i Straż Pożarna też jakoś specjalnie nie stara się ich wyjaśnić. Za to swoją teorię na ten temat mają mieszkańcy Wichowa.

– Oni sami sobie podpalili tą stodołę – powiedział jeden z nich, po czym odwrócił się na pięcie dodając jeszcze, że o niczym więcej nie będzie rozmawiał.

Dotarliśmy również do informacji mówiących o tym, że pożar wybuchł z powodu granatów hukowych, których używali antyterroryści. Jeżeli tak właśnie było, to należy się zastanowić, czy zostały spełnione wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa.

Nikt nic nie wie

Policja nie udziela większej liczby informacji na temat sobotniego zdarzenia. Posługuje się tylko ogólnikami, które nic nie wnoszą do poznania prawdy o całym zajściu. Funkcjonariusze bronią się tym, że udzielenie dużej ilości wiadomości na ten temat, mogłoby zaszkodzić śledztwu. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że z powodu niewiedzy powstaje mnóstwo różnych wersji ich akcji i trudno oddzielić prawdę od ludzkich wymysłów.

– Sam wiem o sprawie tyle, ile usłyszałem od ludzi – mówi Andrzej Gąsecki z Urzędu Gminy w Brzeźnicy. – Pewne jest to, że był tam pożar i nasz zastęp brał udział w jego gaszeniu.

Więcej na temat całej sprawy ponoć nie wiedzieli sami mieszkańcy Wichowa, którzy co rusz odwracali się na pięcie i nie mieli zamiaru o niczym opowiadać. Swoista zmowa milczenia jest niepokojąca. Z drugiej strony jest potwierdzeniem tego, jak wielki chaos informacyjny urósł wokół jednego wydarzenia. Krótko mówiąc, nikt niczego nie wie i o niczym nie ma zamiaru mówić.

Mogą trochę posiedzieć

Dwaj zatrzymani mężczyzni już wkrótce mogą trafić za kratki i być może posiedzą tam przez dłuższy czas.

– Mężczyźni usłyszeli już zarzuty – mówi Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze – Są oskarżeni o pozbawienie wolności drugiego człowieka ze szczególnym okrucieństwem. Przypomnę, że przywiązali ofiarę do krzesła i ją bili. Grozi im za to od 3 do 15 lat więzienia.

Jak podkreślił G. Sklarz sprawa jest w toku, a na jej rozwiązanie przyjdzie nam poczekać miesiąc bądź dwa.

Według Komendy Wójewódzkiej, policjanci sami wyczuwają, kogo wysłać na miejsce zdarzenia. Funkcjonariusze w swoich działaniach kierują się psychologią, a nad ostateczną decyzją, kogo wyślą do pomocy, pracuje grupa specjalistów. Jeśli tak, to aż strach prosić o pomoc policję. Teraz po wezwaniu nie mamy żadnej pewności, czy za chwilę nie odwiedzi nas sztab antyterrorystów po zęby uzbrojonych w granaty, czy zwykli policjanci z tradycyjną gumową pałką.

Edyta Jakubowska

Sebastian Chabiniak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj